Po słynnej prezentacji premiera Morawickiego na temat elektromobilności sprawa pozornie przycichła. Tymczasem szykuje się przełom w postaci przepisów o dotacjach do zakupu samochodów elektrycznych. Także dla statystycznego Kowalskiego.
Troska o środowisko naturalne spoczywa nie tylko na barkach każdego z obywateli. Mieści się też w zakresie obowiązków współczesnego państwa. Jeśli elektromobilność ma osiągnąć skalę, która da jej realny wpływ na stan środowiska, to wsparcie ze strony państwa jest niezbędne.
Polacy chcieliby kupować elektryki
Według Barometru Elektromobilności już 17 procent Polaków rozważa przesiadkę na elektryka. Mało? I tak, i nie. Właściciele spalinowych czterech kółek wiedzą, że ich pojazdy szkodzą środowisku. Zamieniliby pojazdy spalinowe na elektryczne choćby dla uzyskania poprawy jakości powietrza, którym sami oddychają. Jeszcze bardziej nęci coraz powszechniejsza świadomość, że taniej wychodzi ładować samochód z gniazdka w domu niż tankować go np. benzyną.
Znajomość zalet samochodów elektrycznych jest coraz szersza. Wraz z rozrostem sieci stacji ładowania (zobacz np. GreenWay: http://driver.greenwaypolska.pl/) w przeszłość odchodzą obawy o dostępność ładowarek gdziekolwiek w dłuższej trasie. Bardziej rozeznani zdają sobie też sprawę, że samochód elektryczny to mniejsze koszty obsługi, prostsza konstrukcja i generalnie oszczędność na mechanikach. Pozostaje jednak jeden zasadniczy problem. To cena nabycia pojazdu.
Ceny samochodów elektrycznych wciąż jeszcze są istotnie wyższe od cen samochodów spalinowych o porównywalnych rozmiarach i parametrach użytkowych. Według licznych zgodnych opinii to ceny zakupu są dziś główną barierą dla wzrostu liczby kupowanych elektryków. Bo wobec tego wysokiego pierwszego wydatku późniejsze korzyści z posiadania elektryka w kalkulacji wielu potencjalnych nabywców mogą schodzić na plan dalszy. Rozwiązanie, nad którym pochylają się politycy, ma pomóc w pokonywaniu właśnie tej cenowej bariery.
Dopłaty do samochodów elektrycznych
Chodzi tu o projekt rozporządzenia Ministra Energii w sprawie szczegółowych warunków udzielania wsparcia ze środków Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Ogłoszono go w lutym, następnie oddano do konsultacji publicznych. W dalszej procedurze legislacyjnej pochylą się nad tym projektem komitety Rady Ministrów. Finałem będzie podpisanie rozporządzenia i jego wejście w życie.
Wśród różnych zapisów projektu z punktu widzenia statystycznego Kowalskiego istotne jest zwłaszcza to, co dotyczy wsparcia zakupu pojazdów wykorzystujących do napędu m.in. energię elektryczną. Będą tu do wzięcia konkretne pieniądze.
Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie bez zmian, pozwoli na uzyskanie dotacji na zakup nowego samochodu elektrycznego. Przeciętny Kowalski, którzy na taki zakup się zdecyduje, odzyska w formie dotacji nawet do 30 procent poniesionych kosztów kwalifikowanych (zakup, podatek). Przy czym maksymalnie będzie to 36 tysięcy złotych na jeden nabyty samochód. Następnie, wg projektu, pojazdu takiego trzeba będzie używać przynajmniej przez dwa lata.
Jest spora szansa, że dotacje wpłyną na liczbę kupowanych w Polsce samochodów elektrycznych. I staną się pierwszym tak silnym impulsem do rozwoju elektromobilności w naszym kraju.